Mathura była przedsmakiem tego co nas dalej czekało. Tam też zostałam przeswiecona woda z rzeki która się łączy z Gangesem. Agra dała mały oddech i najlepsze lassi jakie pilam. Fort niczego sobie z masą pelzajacych wiewiorek tak dla odmiany od krów, świń, kóz i bóg wie czego jeszcze. Taj Machal, zapierajacy dech w piersiach choć obsługa potrafila uprzykrzyc całe rozkoszowanie się tym cudem świata. Next stop Varanasi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz